Marka i pracownik czyli koszty zatrudnienia i motywacja

Przeczytałem właśnie na tvn24bis artykuł „Pracujemy rekordowo długo, ale mało wydajnie” Uwielbiam tego typu artykuły. Mówią o wszystkim i o niczym a wywody naukowe przyprawiają o ból zębów. Trudna sytuacja na rynku nie dopinguje do pozostawania dłużej w pracy z pozytywnych powodów – np. utożsamiania się z firmą i jej marką. Pracownika „dopinguje” strach przed zwolnieniem – w takim wypadku nie możemy mówić o pracy produktywnej. Dlaczego? Ponieważ – w moim odczuciu – taki system oparty na strachu i obawie o jutro wcześniej czy później (a zakładam raczej, że wcześniej) wycieńczy organizm i siłą rzeczy doprowadzi do utraty „mocy przerobowych”. Prawdziwą motywacją jest możliwość rozwoju, jasna ścieżka kariery, podwyżki i premie których w Polsce jest niestety brak. Nadal w znakomitej większości pracownika uważa się za łatwego w zastąpieniu a wysokie kwalifikacje za przyczynek do zwiększenia kosztów zatrudnienia. Przykro mi ale tak jest.

I na koniec przykład z życia wzięty. Znam dużą firmę pretendującą do miana korporacja która od 2006 roku nie podniosła pracownikom pensji – jaki zdaniem Pana Profesora Czapińskiego mają oni doping?! Czy chce im się cokolwiek współtworzyć – nie mówię tu już nawet o marce.

http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/pracujemy-rekordowo-dlugo-ale-malo-wydajnie,513432.html