Filharmonia

Wyjście do filharmonii zawsze było i jest dla mnie swoistym świętem. Tym razem ten nastrój podtrzymywały dzieła Webera, Szymanowskiego oraz Schmidta. Dyrygował Christoph Kӧnig – główny dyrygent i dyrektor muzyczny Solistek Européens Luxemburg. Jego umiejętności naprawdę oszałamiają. Nic dziwnego, że słynie z przejrzystości, elegancji i precyzji wykonania.

Jedynym zgrzytem – oczywiście jak dla mnie – w całym wspaniałym wieczorze są osoby, które nie rozumieją lub nie chcą rozumieć istoty koncertu w filharmonii. Uszanować artystów odpowiednim ubiorem, zachowaniem… nie mówiąc już o wyłączeniu telefonów. Zawsze dziwią mnie osoby, które wychodzą chyłkiem z sali w trakcie owacji… i to owacji na stojąco. Może dziwią to złe określenie – czuję po prostu niesmak połączony z pewną nuta niechęci. To przez takie zachowania upadają zasady savoir vivre. Nie mówię, że mamy żyć według ścisłych reguł i wygórowanych norm społecznych… ale zwykłą uprzejmość i szacunek powinny być w cenie.