Język polski jest dość bogaty – nawet dla przeciętnego użytkownika – w słownictwo i możliwość ekspresji. A jednak jeżdżąc metrem słyszę co dzień epitety zaczynając od ”cholera zapomniałem” poprzez „ku..a, nie dostałem tego na czas” aż po „ja pier…ę, nie mów”. To oczywiście nie wyczerpuje ogólnej kreatywności dnia codziennego… Specyfika języka dotyczy zarówno młodych jak i starszych, kobiet i mężczyzn. O ile mogę zrozumieć „dresa”, który – w ten czy inny sposób – chce podkreślić swoja wartość. O tyle jak widzę elegancko / modnie ubraną kobietę lub „managera” w dobrze skrojonym garniturze wyrażających swoje emocje w sposób wyjątkowo – hmmm – ekspresyjny… to przyznam, że tego nie rozumiem. Z jednej strony profesjonalizm i marka człowieka sukcesu.. z drugiej rynsztokowa wiązanka. Tak więc znudzony zasłyszanymi epitetami postanowiłem pokazać kilka możliwości kreatywnego zastosowania języka w służbie urażania innych… zachęcam również do bycia kreatywnym nie tylko w tym zakresie…
Daj mi swoje zdjęcie… bo chce sobie zrobić kanapkę z pasztetem…
Twoje zęby są jak gwiazdy na niebie żółte i daleko od siebie…
Spadaj na drzewo wieśniaku z kompleksem źle powiązanego snopka siana…
Jesteś inteligentny… inaczej
Twój bełkot jest bardzo wymowny…
Mów wolniej i dużymi literami…