Jak zaznaczyłem to tylko anegdota opowiadana w kuluarach…
Rzecz tyczy się pewnej osoby – nazwijmy ją Panem Black, który został zaproszony na wystawne przyjęcie zorganizowane dla elit biznesu. Oczywiście na zaproszeniu było napisane „black tie”, gdzie zgodnie z obowiązującym dress code rzeczony Pan Black miał założyć smoking. Nie byle jaki smoking…
Wybrał kosztowny acz elegancki model w czarnym kolorze uszyty z wysokogatunkowej wełny z klapami pokrytymi jedwabiem. Do tego oczywiście muszka (chociaż wpis na zaproszeniu mógłby zmylić), odpowiednie buty, biała koszula, spinki oraz pas i poszetka. Pas i muszka oczywiście czarne. Strój formalny nie pozostawia bowiem wiele możliwości manewru. Wszystko zatem było dopięte na ostatni guzik – ba nawet skonsultowane z doradcą, który pomógł przebrnąć przez meandry stroju.
Tak przygotowany Pan Black czekał na rzeczony wieczór… a gdy ten nadszedł, ubrał się w smoking i już miał wychodzić… ale postanowił jeszcze skonsultować swój wygląd z żoną. I to był… błąd. Żona postanowiła urozmaicić formalny strój męża czerwonym pasem i czerwoną muszką…
Pan Black poszedł na przyjęcie…
W późnych godzinach wieczornych u doradcy, który pomagał skompletować strój, zadzwonił telefon. Dzwonił Pan Black z pytaniem… „Dlaczego osoby na przyjęciu oddają mi kieliszki, nie mogę też z nikim normalnie porozmawiać„. Doradca zastanowił się przez moment i spytał „… a jakie muszki i pasy noszą kelnerzy?„…
Tak jak pisałem na samym początku – to tylko anegdota ale świetnie obrazuje jak ważna jest dbałość o odpowiedni wizerunek i to nie tylko w kwestii ubioru ale również i szerszym pojęciu marki osobistej i korporacyjnej.