Spotkałem się ostatnio z tezą, że w obecnym czasie epidemii koronawirusa marka, a co za tym idzie specjaliści w tym zakresie, stracą na znaczeniu. Staną się – jak to ujął rozmówca – kosztem jaki w obecnym czasie firmy nie będą chciały ponosić… Ale czy aby na pewno?
Jest niezaprzeczalnym faktem… że epidemia wpływa zdecydowanie negatywnie na pracę wszystkich firm – od małych rodzinnych po korporacje międzynarodowe… zgadzam się również, że większa cześć małych przedsiębiorstw z sektora usługowego – jak np. agencje eventowe czy agencje podróży mogą nie przetrwać obecnego kryzysu… lub ich wpływy na rynku znacznie się zmniejszą.
Nie zgodzę się jednak, że instytucja marki straci na znaczeniu. Wręcz przeciwnie. W moim odczuciu to właśnie silna i ugruntowana marka będzie jednym z narzędzi jakie pozwolą firmom nie tylko przetrwać obecne perturbacje, ale również na nowo rozwinąć gospodarcze skrzydła po epidemii. Oczywiście jak zawsze podkreślam – marka to nie perpetuum mobile – raz wprawiona w ruch nie działa bez przerwy i nie oddziałuje na rynek z taka samą siłą… To skomplikowany mechanizm oparty na zaufaniu, zależności, przyzwyczajeniach… niekiedy prestiżu… i wielu innych delikatnych niuansach ważnych dla potencjalnego klienta… Marka to mozaika zależności, która musi być układana tak aby powstał z niej odpowiedni wzór…
Dlatego w obecnym czasie tak ważne jest, aby utrzymać stały dialog z grupą docelową marki. Być otwartym na jej oczekiwania i dać poczucie swoistego rynkowego bezpieczeństwa. Oczywiście nie jest to łatwe w przy obecnych obostrzeniach… jednak z całą pewnością takie działania zaprocentują w przyszłości.
Obecnie obserwuję z ciekawością kilka firm, których działania są podyktowane bardziej swoistą paniką na poziomie managerskim i walką o utrzymanie dotychczasowego modelu funkcjonowania na rynku (co jest niemożliwe do zrealizowania) niż próbą transformacji i działań w ramach przyszłych przychodów. Zamiast wsłuchiwać się w potrzeby klientów firmy te nadal działają według dotychczasowych reguł. A przecież w obecnym kryzysie wszyscy uczestnicy rynku będą borykać się z problemami finansowymi. Zwiększenie elastyczności wobec klientów czy partnerów biznesowych to jeden z elementów dzięki którym marka danego przedsiębiorstwa zyskuje na sile i stabilności. Przykładem takiego działania mogą być ostatnie decyzje sieci dyskontowych, które w bardzo elastyczny sposób próbują utrzymać wysoki standard oferty licząc się z większymi kosztami i mniejszym zyskiem… jednak jeżeli ten system zostanie wdrożony, to – w moim odczuciu – sieci zanotują zdecydowanie większe wpływy (i to mimo zwiększenia kasztów zatrudnienia) a po epidemii zwiększone zaufanie do marki. Specjalnie nie podaje nazw sieci – nie chcę być podejrzewany o lokowanie produktu w swoim artykule…
Konkludując. Utrzymanie dotychczasowego modelu działania nie jest możliwe. Obecna sytuacja wymaga elastycznego i kreatywnego podejścia do tematu rynku. Firmy powinny inwestować w markę i jej rozwój – ponieważ ona zwiąże dotychczasowych i potencjalnych klientów oraz ułatwi współpracę z partnerami. Rozwój marki powinien być zdecydowanie przemyślany i kreatywnie dostosowany do realiów i oczekiwań.
Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkim czytającym dużo zdrowia.
Marek M. Kowalewski